Ruch „Zablokuj wszystko”: odrodzenie „żółtych kamizelek” czy „fantazja” mediów społecznościowych?

Ruch „Zablokuj Wszystko”, który grozi sparaliżowaniem Francji 10 września i ostatnio zyskał poparcie kilku partii lewicowych, intryguje prasę zagraniczną. Choć rząd Bayrou nigdy nie wydawał się tak kruchy, czy siedem lat po mobilizacji „żółtych kamizelek” będziemy świadkami nowego „społecznego piekła”?
To ruch, który rozpoczął się w połowie lipca od „cichych wiadomości w internecie”, donosi „Le Soir” . Jednak wraz z upływem lata wezwanie do zablokowania wszystkiego we Francji do 10 września stało się prawdziwym fenomenem politycznym. „Do tego stopnia, że zaniepokoiło to rząd, który niczym jastrząb śledzi wrzące punkty w sieci” – zapewnia belgijska gazeta. Ponieważ dla François Bayrou , podobnie jak dla Emmanuela Macrona , powstanie ruchu „Zablokuj Wszystko” przywołuje nieprzyjemne widmo kryzysu „żółtych kamizelek ” z lat 2018-2019.
Joëlle Meskens, korespondentka brukselskiego dziennika, podkreśla podobieństwa między tymi dwoma ruchami. Po pierwsze, „pierwsze apele pojawiły się w ruchu skrajnie prawicowym, w kręgach suwerenności” – pisze. Miało to miejsce zanim ruch ten przekształcił się w bardziej zróżnicowany, z ponadpartyjnymi postulatami politycznymi, takimi jak siła nabywcza. „Dokładnie jak ruch żółtych kamizelek” – uważa. To rodzi palące pytanie dla francuskiego rządu, którego notowania są historycznie niskie: „Czy kraj może znów stanąć w płomieniach?”
Belgijski dziennikarz, opierając się na pracach francuskiego socjologa Jeana Viarda, zauważa jednak zasadniczą różnicę między tymi dwoma
Skorzystaj ze specjalnej oferty cyfrowej, aby uzyskać nieograniczony dostęp do wszystkich naszych treści.
Courrier International